31.08.2022
Góra Szczeliniec Wielki, 913 m.n.p.m. Startowaliśmy z parkingu w Karłowie. Wydawało się, że szlakiem zielonym wyjdzie nam 1.3 km, ale to już chyba jest tradycja: jak jest krótko, to znaczy, że będzie GRUBO :p Ponieważ szlak zielony był dostępny jedynie pieszo, postanowiliśmy wyruszyć dookoła szlakiem niebieskim, a później spróbować szlakiem żółtym. Niestety ta opcja też okazała się nietrafiona: na Szczeliniec po prostu nie da się wjechać rowerem J Po przejechaniu fragmentu szlaku niebieskiego okazało się, że koniecznie musimy wbić w szlak żółty, który nie jest absolutnie dostępny dla rowerów, jest właściwie wspinaczką, a potem dochodzi do szlaku zielonego, który z kolei poprowadzony jest w formie schodów połączonych kładkami. Zwiedzanie – bo tak to chyba można nazwać – szczytu Szczelińca zasadniczo odbywa się jednokierunkowo, czyli po przejściu trasy należy zejść innym, także jednokierunkowym szlakiem. My jednak z uwagi na pozostawione przy innym szlaku rowery, po przejściu zaczynającej się przy schronisku trasy turystycznej zawróciliśmy i szliśmy „pod prąd” z powrotem do schroniska na Szczelińcu, a później znów szlakiem żółtym do naszych rowerów. Aby wejść na trasę turystyczną na Szczelińcu, trzeba kupić bilet (koszt 12 zł/ osobę dorosłą).
Sama trasa jest bardzo ciekawa, malownicza i robi wrażenie, prowadzi licznymi korytarzami, wąwozami, wąskimi przesmykami i właśnie szczelinami (stąd nazwa szczytu) pośród olbrzymich fantastycznych formacji skalnych, z których te bardziej charakterystyczne noszą niezwykle trafne nazwy, nie trzeba zbyt wiele wyobraźni by zobaczyć w nich „małpę”, „mamuta” czy „wielbłąda”. Najwyższy z tych przedziwnych skalnych tworów, zaopatrzony w platformę widokową nazywa się „Fotel Pradziada” albo „Tron Liczyrzepy” i to tam należy zrobić sobie zdjęcie do KGP, gdyż szczyt tabliczki informacyjnej jako takiej nie posiada. Pieczątkę przybijamy w schronisku na Szczelińcu.