Zobacz więcej

WYCIECZKI NA ROWERACH ELEKTRYCZNYCH

START SEZONU

WŁOCHY - SANTA CATERINA

16.12 - 23.12.2023

OFERTA
LAST MINUTE!

2690 ZŁ

Dolnośląskie szczyty rowerami: BISKUPIA KOPA

Dolnośląskie szczyty rowerami: BISKUPIA KOPA

03.09.2022

Góra Biskupia Kopa. 891 m.n.p.m. Postanowiliśmy mimo awarii wjechać rowerami. Jacka rower łaskawie odpalił, więc można było korzystać ze wsparcia. Wystartowaliśmy z miejscowości Pokrzywna, konkretnie Pokrzywna Łowisko. Znaleźliśmy jakiś leśny parking ponad tym łowiskiem i stamtąd szutrową drogą leśną rozpoczęliśmy podjazd. Zgubiliśmy się tylko raz J, ale wreszcie dojechaliśmy do szlaku żółtego i szlakiem żółtym dojechaliśmy na wysokość ok. 700 m, mniej więcej na wysokości schroniska, gdzie podjęliśmy niezbyt szczęśliwą decyzję o zaatakowaniu szczytu czerwonym szlakiem („to będzie tylko 200 metrów, nawet jeśli stromo to damy radę” Aha. Jasne, że damy…) Gdybyśmy pociągnęli szlakiem żółtym, który znacznie później łączył się z czerwonym, to nie byłoby tej wyrypy… udało się przejechać może 100-150 metrów, a potem musieliśmy pchać rowery, bardzo pod górę, czasem stromizna była taka, że rower trzeba było podnosić do góry i wciągać, a nie pchać. Na górze spotkaliśmy kilkunastu rowerzystów, i to na rowerach „analogowych”, szacun, bo podejrzewamy, że nie było łatwo wjechać.

Na szczycie Kopy znajdują się czeskie: wieża widokowa (wstęp płatny 50 Kć/os.) i budka z piwem (50 Kć/0.5l). Z góry można podziwiać ładną panoramę na czeską stronę, na polską stronę już niekoniecznie. Zjazd dość łatwy, a od schroniska droga szutrowa. Łączna długość zjazdu do auta ok. 8 km. Schronisko bardzo ładne, zadbane, kolejne, które chyba można polecić, tam też znajdowała się polska pieczątka. Na wieży widokowej była też do dyspozycji pieczątka, tyle, że czeska. Niestety obsuwy czasowe ciągle nie pozwalały nam skorzystać z dobrodziejstw tych przeróżnych schronisk, które odwiedzaliśmy przy okazji podbijania pieczątek. Na parkingu wylądowaliśmy ostatecznie około godziny 18:30, to dość późno biorąc pod uwagę, że trzeba jeszcze było dojechać do Krakowa, a po drodze stanąć na coś do jedzenia J

Tak. I w ten sposób w ciągu 7 dni zdobyliśmy 16 z 16 zaplanowanych szczytów, z tego 12 na rowerach. We did it! Yeah!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *