30.08.2022
Góra Skalnik. 944 m.n.p.m. Wyruszyliśmy z Karpacza, trasa dojazdowa wyniosła ok. 15 km, z Karpacza zjeżdża się w dół do Kowar, i stamtąd rozpoczyna się wspinaczka na Skalnik. Wyruszyliśmy szlakiem zielonym, który przeszedł w niebieski trasą biegowo/turystyczno/rowerowo/narciarską, bardzo źle utrzymaną, teren trudny nie tyle przez podłoże, co nieuprzątnięte konary i gałęzie – resztki po ścince drzew. Była też przeprawa przez strumień (ta akurat była malownicza). Dużo wygodniej było przejechać drogą dookoła Kowar – można pokonać sporą część trasy po prostu asfaltem 😀 Niestety końcówka – około 2 ostatnich kilometrów na sam szczyt to w dużej części prowadzenie roweru ze względu na szlak prowadzący po skałach i kupach luźnych kamieni. Natomiast zjazd przy średnich umiejętnościach technicznych prawie cały czas możliwy.
Na szczycie nie ma „cywilizacji” tj. wiat wypoczynkowych czy zorganizowanych miejsc na popas, jest tylko tabliczka z nazwą szczytu i skrzynka z pieczątką. Właściwie szczyt jest oznakowany w dwóch miejscach – raz przy szlaku i drugi raz nieco w głębi lasu, gdzie znajduje się właśnie skrzynka z pieczątką i totemik do zrobienia sobie fotografii z miejscem na wsadzenie weń głowy. Nie ma też widoków, całość szlaku prowadzi przez las. Pogoda jeszcze była akurat dość przyjemna, ale szlak od czasu do czasu rozmoknięty i to też utrudniało w ostatniej części wjazd. Warto zatrzymać się przy formacjach skalnych „Cztery konie apokalipsy” – są imponujące. My widzieliśmy tylko jedną z tych formacji. Trasa ze względu na dużą wysokość przewyższeń raczej trudna do pokonania bez wsparcia elektrycznego. My przejechaliśmy kilkanaście kilometrów w jedną stronę, ale tak naprawdę mieszkając w Kowarach można tą górę zdobyć dużo szybciej.